10 dzień miesiąca nisan to sygnał, że już nadszedł najwyższy czas, żeby zacząć sprzątać dom z resztek chamecu (czyli wypieków powstałych z ciasta poddanego „rośnięciu”, w efekcie którego staje się pulchne – czy to za sprawą zakwasu, czy to za sprawą drożdży). To czterodniowe wyprzedzenie daje pewność, że przygotowania do Paschy odbędą się bez pośpiechu i będą przeprowadzone z odpowiednią solidnością i starannością. I tak jakoś zupełnie naturalnie właśnie dzisiaj zrobiliśmy znaczną część zakupów uwzględniających świąteczne dania, a wnętrza kuchennych szafek dokładnie posprzątaliśmy z resztek pieczywa. Za każdym razem, kiedy zdajemy sobie sprawę, że biblijny porządek czasu coraz bardziej staje się czymś uwewnętrznionym w nas, czymś naturalnym jak oddech, czy bicie serca – przepełnia nas radość.

Tak więc sprzątamy już dom z chamecu.

A czemu to robimy?

Przestrzegać będziecie Święta Przaśników, gdyż w tym dniu wyprowadziłem wasze zastępy z ziemi egipskiej. Przestrzegajcie tego dnia jako ustanowionego na zawsze we wszystkich waszych pokoleniach. Czternastego dnia miesiąca pierwszego od wieczora winniście spożywać chleb niekwaszony aż do wieczora dwudziestego pierwszego dnia tego miesiąca. Przez siedem dni nie znajdzie się w domach waszych żaden kwas, bo kto by spożył coś kwaszonego, winien być wyłączony ze zgromadzenia Izraela, tak przybysz, jak i urodzony w kraju. Nie wolno wam jeść nic kwaszonego; we wszystkich domach waszych winniście jeść chleb niekwaszony. [Wj 12,17-20]

Święto Przaśników rozpoczynające się pierwszego dnia Paschy ma bardzo ważny przekaz. A to dlatego, że w Biblii chamec (tłumaczony często jako „zakwas”) symbolizuje coś poddanego zepsuciu. Sprzątanie domów przed Świętem Przaśników jest obrazem „sprzątania” nas samych ze złych skłonności – z zepsucia wewnętrznego. I ten zewnętrzny wyraz tego, co dzieje się (a przynajmniej powinno) w naszych sercach, ma niesamowitą wartość edukacyjną! Przekonaliśmy się o tym kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy zdecydowaliśmy się oczyścić nasz dom z chamecu! I od tej pory polecamy ten proceder każdemu! Jeśli tylko masz taką możliwość, zrób to koniecznie, a przekonasz się, jak wiele rzeczy dowiesz się o samym sobie. Wszystkie myśli, jakie towarzyszą żmudnemu usuwaniu chamecu z zakamarków domowych pieleszy demaskują to, w jaki sposób podchodzimy do usuwania zakwasu z naszych serc.

I uczymy się przy tym bardzo dużo

Pierwsze sprzątanie było niesamowite!

No bo pierwsze. Wszystko nowe – uczyliśmy się jak do tego podejść. 

Bezkompromisowość

Siłą rzeczy – przestrzenią najbardziej narażoną na obecność resztek pieczywa była szuflada, w której zwykliśmy je trzymać. Zgarnięcie okruchów z dna szuflady nie nastręczało większych trudności, ale kłopotem okazało się łączenie dna ze ścianką szuflady. W tym miejscu – na łączeniu – była listwa, ściśle przylegająca do dna szuflady, jednak nie na tyle ściśle, żeby nie weszły pod nią drobinki chleba. Jedynym sposobem, żeby je stamtąd usunąć było żmudne dłubanie wykałaczką – miejsce w miejsce, centymetr po centymetrze. Po pewnym czasie pojawiła się myśl: „Aaaaa, dobra, może wystarczy, bez przesady…”. Jednak w momencie, kiedy tylko uświadomiliśmy sobie, że ten rodzaj „Aaaaa, dobra” mógłby być naszą reakcją na tkwiące gdzieś w naszym wnętrzu duchowe zepsucie, ruszyliśmy do dalszej akcji z nową dawką determinacji. Tak – bezkompromisowość w podejściu do siebie samego jest konieczna. Czasami bywamy zbyt kreatywni w tworzeniu wymówek.

Drugi człowiek

Kolejnym miejscem wysoce narażonym na obecność chamecu była szuflada, gdzie trzymaliśmy noże – także te do krojenia chleba. Mieliśmy na to specjalną rynienkę z gumowymi, gęsto posadowionymi bolcami, mającymi za zadanie utrzymywać noże w pionie. Oj! Ile tam było okruszynek. Próbowałam wytrzepać, ale spora część okazała się być mocno w rynience zakotwiczona. Wzięłam więc odkurzacz, ale i on nie był w stanie odessać najbardziej zatwardziałych zawodników. No cóż – sięgnęłam po patyczki do uszu – „Jakoś może to odskrobię”. Fakt jest jednak taki, że zdałam sobie sprawę, iż nawet te cztery dni do Paschy nie będą wystarczające na dokończenie porządków. W tym momencie wszedł do kuchni Jurek. Przygląda się mi i przygląda, a po chwili pyta: „Co robisz?”. Więc opisuję całe moje zmagania. Ale nie widzę na jego twarzy zatroskania, tylko uśmiech: „A czemu nie wsadzisz tego pod wodę?” – pyta – Mocny strumień wypłucze wszystko”. Łaaaa! Ale odkrycie! Rzeczywiście – w jednej chwili kwestia została rozwiązana. Tak – w zmaganiach z porządkowaniem własnego wnętrza kochający człowiek u boku jest niesamowitym wsparciem i pomocą. Czasami sami nie jesteśmy w stanie zobaczyć rzeczy oczywistych.

Świadomość wroga

Sprzątając, stopniowo dochodziliśmy do miejsc coraz mniej narażonych na obecność resztek pieczywa. I tak pod lupę wzięliśmy szafkę, gdzie przechowywaliśmy różne kuchenne drobiazgi. Ależ się zdumieliśmy, kiedy spostrzegliśmy, że i tu sporo jest okruszynek! Ruszyliśmy do „walki” z zapałem, wywracając do góry nogami całą zawartość i sięgając po każdą jedną rzecz, żeby ją dokładnie z chamecu oczyścić. I tak w nasze ręce wpadły stare korkowe podkładki, które – ze swej starości – kruszyły się na brzegach… W momencie zrozumieliśmy, że tu nie było żadnych okruszynek chleba, a jedynie kawałeczki korka. Tak – właściwe rozpoznanie co jest czym i co z czego wynika jest kluczowe. Czasami zdarza się, że walczymy nie z tym, co trzeba.

Kochani, to tylko niektóre z naszych chamecowych prawd. O innych Wam nie opowiemy, żeby nie uprzedzać faktów. Powalczcie sami z Waszym chamecem, a odkryją się przed Wami nowe obszary świadomości! Dobrego czasu 🙂

Przeczytaj również:

Pascha

Pascha – Przewodnik

Szalom!

Bądź na bieżąco, zapisz się na Newsletter!

Udało się! Będziemy w kontakcie!

Coś poszło nie tak...

Wypełniając ten formularz wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Administratora podanych danych osobowych w celu dostarczenia Newslettera. Możesz z łatwością zmienić lub cofnąć raz wyrażoną zgodę w dowolnym momencie. Więcej informacji w Polityce Prywatności.