Na początku mieliśmy pewien dystans do tej potrawy. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o szakszuce od naszego znajomego Żyda. Opowiadał, jak to wrzuca na patelnie co tylko znajdzie w lodówce, wbija jajka i delektuje się smakiem ulubionego – ponoć – dania. Ta przypadkowość składników nie wydawała nam się być dobrze rokującą. Aż nadszedł czas, głód nas przycisnął, a w lodówce znaleźliśmy tylko paprykę, kawałek cukinii i sok pomidorowy. Były też oczywiście jajka. No i stało się! Zrobiliśmy naszą pierwszą w życiu szakszukę i została naszym ulubionym pomysłem na śniadanie.
Zasada przygotowania szakszuki jest bardzo prosta. Na patelni na niewielkiej ilości oliwy z oliwek podsmażamy warzywa. Tu jest pewna dowolność, a przepisy, które znaleźć można w Internecie, to swoiste wariacje na temat. My najbardziej lubimy naszą wersję prototypową, czyli cebulę pokrojoną w piórka oraz paprykę i cukinię pokrojone w paski lub kostkę. Proporcje są dowolne. Do tego oczywiście drobniutko posiekany czosnek. Po około 10 minutach zalewamy wszystko pomidorami z puszki lub sokiem pomidorowym, doprawiamy solą, pieprzem, ostrą papryką i koniecznie kuminem (lub inaczej kminem rzymskim) i dusimy pod przykryciem jeszcze około pół godziny. Gdy warzywa są już miękkie, a sosik wysmaczony wbijamy jajka. Można przykryć pokrywką, żeby przyspieszyć ścięcie białka. Gdy jajeczka „dojdą”, posypujemy całość zieleniną (np. pietruszką lub rukolą) i zajadamy!
Jeśli nie jedliście jeszcze szakszuki, to koniecznie spróbujcie – jest naprawdę pyszna.
A może macie swoje wersje autorskie?  – piszcie w komentarzach!

Szalom!

Bądź na bieżąco, zapisz się na Newsletter!

Udało się! Będziemy w kontakcie!

Coś poszło nie tak...

Wypełniając ten formularz wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Administratora podanych danych osobowych w celu dostarczenia Newslettera. Możesz z łatwością zmienić lub cofnąć raz wyrażoną zgodę w dowolnym momencie. Więcej informacji w Polityce Prywatności.