[Biblia Tysiąclecia]
Potem chciałem się upewnić co do czwartej bestii, odmiennej od pozostałych i nader strasznej, która miała zęby z żelaza i miedziane pazury, a pożerała, kruszyła i deptała nogami resztę; oraz co do dziesięciu rogów na jej głowie, i co do innego, przed którym, gdy wyrósł, upadły trzy tamte. Róg ten miał oczy i usta, wypowiadające wielkie rzeczy, i wydawał się większy od swoich towarzyszy. Patrzałem i róg ten rozpoczął wojnę ze świętymi, i zwyciężał ich, aż przybył Przedwieczny i sąd zasiadł, a władzę dano świętym Najwyższego, i aż nadszedł czas, by święci otrzymali królestwo. Powiedział tak: „Czwarta bestia – to czwarte królestwo, które będzie na ziemi, różne od wszystkich królestw; pochłonie ono całą ziemię, podepce ją i zetrze. Dziesięć zaś rogów – z tego królestwa powstanie dziesięciu królów, po nich zaś inny powstanie, odmienny od poprzednich, i obali trzech królów. Będzie wypowiadał słowa przeciw Najwyższemu i wytracał świętych Najwyższego, będzie zamierzał zmienić czasy* i Prawo, a święci będą wydani w jego ręce aż do czasu, czasów i połowy czasu. Wtedy odbędzie się sąd i odbiorą mu władzę, by go zniszczyć i zniweczyć doszczętnie. A panowanie i władzę, i wielkość królestw pod całym niebem otrzyma lud święty Najwyższego. Królestwo Jego będzie wiecznym królestwem; będą Mu służyły wszystkie moce i będą Mu uległe”. Dotąd opis zdarzenia. Moje myśli przeraziły bardzo mnie, Daniela; zmieniłem się na twarzy, lecz zachowałem wydarzenie w sercu.
Dn 7, 19-28
*7,25 – „Czasy” – tj. tradycyjne religijne święta izraelskie;

[Biblia Pierwszego Kościoła]
Będzie mu się wydawało, że może zmieniać pory i prawa…
Dn 7, 25

Wraca mi w pamięci dość intensywnie w ostatnim czasie komentarz do tego Słowa wygłoszony przez naszego Przyjaciela. Pamiętam, jak sam autentycznie zdjęty przerażeniem, próbował uzmysłowić przerażenie, jakie ta wizja rzekomej przyszłości powinna wzbudzić w zebranych słuchających. Sugestywność wypowiedzi była na tyle duża, że sytuacja ta zapisała mi się głęboko w tej części pamięci, która nie ulega wymazaniu.

Jednak im dłużej nad tym się zastanawiam, tym mocniejszego nabieram przekonania, że prorocza wizja spisana w Księdze Daniela przez żydowskiego autora znalazła już swoje wypełnienie.

Jeśli zechcemy przyjąć pierwotny kontekst, w jakim objawienie zostało osadzone, powinniśmy włożyć żydowskie buty i wejść w żydowski sposób pojmowania świata, a tym samym przyjąć żydowską koncepcję czasu.

[Żydowską, jak żydowską.
Docierając do jądra tematu widzimy wyraźnie, że to, co w schrystianizowanym świecie zwykliśmy nazywać żydowskim kalendarzem, żydowskim sposobem liczenia czasu, czy wreszcie żydowskimi świętami w istocie rzeczy jest Bożym porządkiem, Bożą koncepcją. To On sam wyznaczył daty świąt i nazwał je swoimi świętymi czasami (zob. Rdz 1,13; Kpł 23; Syr 33,7-8).]

Daniel – Żyd, przyjmujący objawienie mówiące o pomieszaniu czasów, siłą rzeczy nie mógł myśleć o kalendarzu gregoriańskim ;-), ale zapewne o rytmie, który od tysiącleci wyznaczał porządek życia Izraelitów. Z takiej perspektywy widać, że proces „zmieniania czasów” rozpoczął się wraz z początkiem zmian jakościowych w pierwotnym kościele, zrodzonym w łonie żydowskiej tradycji (wynikających z wpływu myśli rzymskiej i greckiej), jako owoc zmian ilościowych (rosnącej w siłę liczbie wierzących pochodzenia pogańskiego), a przypieczętowany został Soborem Nicejskim w IV w.n.e. Chęć kategorycznego odcięcia się od tego, co mogłoby mieć znamiona żydowskie, wprowadziła Kościół w nową rzeczywistość pomieszanego czasu – z własną koncepcją rachunku czasu i wyznaczania świętych dni.
Czyż więc duch antysemityzmu, który trawi Kościół od wczesnych początków jego istnienia, nie jest tą straszną bestią, której się wydaje, że może zmieniać pory i prawa?

Sama zmiana czasów budzi przerażenie, ale mnie w gruncie rzeczy przeraża znacznie bardziej fakt, iż mało komu to pomieszanie w czymkolwiek przeszkadza…

Żyjemy w czasach, kiedy Duch Święty niezwykle intensywnie działa w Kościele i szczęśliwe są nasze oczy, że mogą widzieć to i owo. Niezwykłe otwarcie, jakie nastąpiło wraz z Soborem Watykańskim II pozwala nam dzisiaj celebrować w klasztornych krużgankach Pesach, pielgrzymować na Sukkot do Jerusalem, czy wreszcie w piątkowe popołudnie pozdrawiać się słowami Szabat Szalom. Jeszcze kilka dziesięcioleci temu było to absolutnie niemożliwe (wiązało się z ekskomuniką).

Myślę, że stoimy na początku niezwykle fascynującej drogi powrotu do Domu, by wypełnienia mogły doczekać się słowa modlitwy Jezusa: aby byli jedno (por. J 17, 20-26).