Dziecko, Bój się Boga! – któż z mego pokolenia nie słyszał tych słów, kiedy pozwolił sobie na niewielki wybryk dziecięcej niefrasobliwości! Czy mała główka rozumiała co słyszała? Nie sądzę.

Myślę, że był to jeden z wielu komunikatów, który sygnalizował, że z mniej lub bardziej zrozumiałych powodów pewne działania nie znalazły uznania starszych. I – jak podejrzewam – nie generował transcendentalnego doświadczenia, ale zwykły strach przed przykrymi konsekwencjami chwilowej frajdy. Sprawił jednak, że przez długie lata niesiony był w podświadomości pewien fetor: przekonanie, że Boga trzeba się bać. Bo jeśli konsekwencje przychodzące ze strony „zwykłych śmiertelników” mogą być dotkliwe, to cóż dopiero kara z ręki kogoś tak wielkiego, jak Bóg?

ż więc się stało, że po wielu latach, jakie minęły od chwili, gdy wyrosłam z dziecięcej świadomości, snuję się po domowych pieleszach z upodobaniem nucąc pod nosem Bojaźń Mai Sowińskiej: „chcę tylko Ciebie się bać, Ciebie się bać”? [1]

Znaczna część wierzących nie czuje się komfortowo w kontekście bojaźni Bożej. Niechęć     do bania się Boga zakorzeniona jest w tylu z nas nie tylko – jak sądzę – na skutek doświadczeń z dzieciństwa, ale także w wyniku pewnego ograniczenia leksykalnego. Język polski dość jednoznacznie łączy bojaźń z lękaniem się czegoś, obawą, niepokojem. To raczej nie kojarzy się dobrze. Unikamy tego terminu, nie rozumiemy, bo jakoś nie pasuje nam w dwugłosie z ewangelicznym przekazem o Miłości Miłosiernej. Tymczasem w języku hebrajskim słowo, którym określa się bojaźń Bożąyirah (יראה) – otwiera nasze oczy na więcej. Yirah znaczy trwanie w podziwie, doświadczenie zachwytu. 

„Niech wszystkie narody ziemi poznają Twe imię dla nabrania bojaźni przed Tobą za przykładem ludu Twego, Izraela” (2 Krn 6,33) [2]. Postawienie w tak ścisłym związku poznania Boga i bojaźni przed Nim staje się oczywiste, o ile właśnie w rozumieniu bojaźni podążymy za znaczeniem hebrajskiego yirah. Prawdziwe poznanie Boga – Jego miłości i wspaniałomyślności, Jego doskonałych odwiecznych zamiarów – sprawia, że nabieramy podziwu. Doświadczamy zachwytu, kiedy poznajemy Jego serce – zachwytu, który powala na kolana i pozwala wypowiedzieć tylko jedno słowo: „Święty, Święty, Święty…”. „Chwalcie Pana, wy, co się Go boicie” – wzywa Psalm 22 (Ps 22,24a).

Korelację między poznaniem Boga i bojaźnią akcentuje literatura mądrościowa Starego Testamentu. „Treścią mądrości jest bojaźń Pańska, rozsądkiem – poznanie Świętego”, głosi Księga Przysłów (Prz 9,10). W innym miejscu czytamy: „Bojaźń Pańska jest szkołą mądrości” (Prz 15,33).  Hymn o mądrości zawarty w Księdze Hioba głosi: „Bojaźń Boża – zaiste mądrością” (Hi 28,28). Nic więc dziwnego, że sapiencjalna literatura biblijna poświęca bojaźni tak wiele uwagi. Jednak archaicznie brzmiące zwroty, za którymi – niczym drogocenne perły – skrywają się zbiory sentencji i pouczeń, poświęconych tematyce mądrego życia, nie przysparzają jej tłumów zagorzałych miłośników. Literatura mądrościowa jest stosunkowo mało znana przeciętnemu czytelnikowi Biblii. Niewielu spodziewa się znaleźć – wśród powstałych przed wiekami wersetów – treści mogące stać się dla współczesnych odbiorców nauczycielami i wychowawcami [3]. Stąd, jak sądzę, wyrasta kolejny powód, dla którego szerzy się bolesne niezrozumienie wartości bojaźni Bożej.

Tymczasem bojaźń przyciąga Bożą uwagę. „Podobają się Panu ci, którzy się Go boją” – głosi Psalm 147 (Ps 147,11). Apostoł Piotr stwierdza, że „w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,35). Przychylność i upodobanie Boga sprowadza Jego błogosławieństwa: „człowiekowi, który Mu jest miły, daje On mądrość i wiedzę, i radość” – mówi Księga Koheleta (Koh 2,26a). O szczęśliwym życiu bojących się Pana przekonuje historia króla Ozjasza, opisana w Drugiej Księdze Kronik: „Dopóki żył Zachariasz, który go uczył bojaźni Bożej, szukał on Pana, a jak długo szukał Pana, Bóg mu szczęścił” (2 Krn 26), gdy jednak poźniej jego serce stało się wyniosłe został dotknięty trądem. Z resztą to niejedna biblijna historia, która zdaje się przekonywać o tym, że „Przy bojaźni Pańskiej nie ma niedostatku, a [żyjąc] w niej nie potrzeba szukać pomocy. Bojaźń Pana jest jak raj błogosławieństwa, a jej osłona przewyższa wszelką sławę” (Syr 40,26c-27). Właściwie – nie zawaham się stwierdzić – całość Biblii, z jej różnorodnością stylów, języka, środków i form przekazu, zdaje się uczyć tego właśnie jednego. Nieszczęsny przykład pierwszego człowieka, który w trudzie i pocie oblicza swego poniósł konsekwencje decyzji motywowanej czym innym, niż bojaźń Boża [4], niczym przestroga dla czytających, już w pierwszych stronach świętej księgi nakreśla ostateczny jej horyzont – pełnię wszelkiego błogosławieństwa duchowego w Chrystusie [5]. W Księdze Izajasza bojaźń Boża jest wymieniona pośród charyzmatów Mesjasza: „I spocznie na Nim Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej” (Iz 11,2-3a). Kiedyś przeczytałam to zdanie i głęboko zapisało się ono w mojej (skąd inąd słabej) pamięci. Zrozumiałam, iż Jezus, aczkolwiek cały doskonale wypełniony duchowymi darami, jeden z nich przedkładał ponad wszystkie inne. Była to właśnie bojaźń Boża. Przekaz, jaki wtedy wyniosłam z lektury Słowa Bożego, bardziej niż cokolwiek innego skoncentrował mnie na wadze bojaźni Bożej i pozwolił dojrzeć ją jako bezwzględnie fundamentalną w mojej relacji z Najwyższym.

Jej konsekwencje sięgają bardzo daleko – aż po transformację życia. Bojaźń bowiem nie jest jakimś stanem wewnętrznego uniesienia, ekstatycznego zachwytu napełniającego duszę pozytywnymi doznaniami, lecz pozostającego w oderwaniu od rzeczywistości. Wręcz przeciwnie – bojaźń Boża ma niezwykle silne i praktyczne przełożenie na dosłownie każdy aspekt ludzkiej egzystencji. Jednak jej wpływ nie ogranicza się do roli arbitra w każdorazowym pytaniu słabnącego ludzkiego ciała [6]: „co robić?”. Takie pytanie pozostaje poza tematem jej zainteresowań. Skoncentrowane jest bowiem na znajomości nie tyle Bożego serca, co Bożego prawa, a jedyna towarzysząca jej bojaźliwość wynika z lęku o siebie [7], z bojaźnią Bożą nie mając zbyt wiele wspólnego. Bojaźń Boża odpowiada na pytanie: „jak robić?”. Jak robić, by sprawić radość? Jak robić, by oddać chwałę? Potrzebujemy znać pragnienia Bożego serca, Jego marzenia, plany, a nade wszystko – rozpoznawać i odczuwać Jego emocje. Tu,   jak sądzę, zderzamy się z największym problemem natury duchowej: chętnie zagłębiamy się w moralistykę, jednak pragnienia Boga pozostają poza obszarem naszej atencji. Tymczasem Prawodawca (Ten w Niebie) nie zadowala się skrupulatnym przestrzeganiem ustanowionych przez Siebie praw. W przeciwnym razie nie padłyby jedne z najbardziej bolesnych w moim odczuciu słów, w których Święty Izraela, widząc odwrócone serca Izraelitów, wyraża swoje obrzydzenie do celebrowanych – skąd inąd zgodnie z Bożym prawem – szabatów, świąt i uroczystości: „Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań… Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić!” (Iz 1,13-14). On pragnie serc przejętych Jego sercem: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6,6).

Ostatecznie więc chodzi o miłość. Zwykliśmy błędnie postrzegać miłość i bojaźń w sposób dialektyczny. Tymczasem w Biblii terminy te występują często w roli synonimów! „Którzy się Pana boją, będą posłuszni Jego słowom, a miłujący Go pójdą Jego drogami” – czytamy w Księdze Mądrości Syracha (Syr 2,15). Jezus zapytany o kwintesencję Prawa odpowiedział, iż ono w całości opiera się na przykazaniu miłości Boga i bliźniego [8]. Celem przestrzegania Bożego Prawa jest działanie ku dobru ludzi, co jest równoznaczne z poznaniem Bożej woli wobec ludzi wyrażonej w przykazaniach. „Nie będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!”, czytamy w Księdze Kapłańskiej (Kpł 25,17). Przybliżona wyżej perspektywa pozwala, jak sądzę, otworzyć oczy na istotny, aczkolwiek często niezauważany fakt, iż bojaźń i miłość nie tylko leżą bardzo blisko siebie, ale też obie przejawiają się w ten sam sposób [9] – jako postawa przeniknięta atencją oraz jako działanie dla dobra drugiej osoby. 

Serce Boga jest pełne miłości. Jest miłością samą. Jest czymś tak delikatnym i wrażliwym, że niektórzy porównują je do niemowlęcia. Kiedyś słyszałam próbę wyjaśnienia definicji bojaźni Bożej za pomocą obrazu świeżo upieczonego ojca, który z wielkim drżeniem, ostrożnością i przejęciem bierze na ręce swoje nowo narodzone dziecko. Całą uwagę, całe skupienie koncentruje właśnie na tym, jak to zrobić, żeby nie urazić. 

Tak! W istocie! Tym jest bojaźń Boża – drżeniem z przejęcia, by nie urazić kochającego serca Boga. Atencją wynikającą z miłości. 

 

ż więc się stało, że duża Ania z lubością pielęgnuje w sercu to, co tą małą napawało niepokojem? To długa historia i długa droga przebyta od lęku o siebie do miejsca bezpieczeństwa  i pełnego zaufania [10]. Droga za rękę z Kochającym, który cierpliwie uczy w bojaźni Bożej widzieć pełen czułości język miłości. 

Zmiana percepcji na poziomie duchowych zmysłów pozwoliła w miejsce fetoru zakłamania poczuć uwodzącą woń. Bojaźń Boża tak naprawdę bowiem pachnie miłością

Przypisy:

[1] Tytułowy utwór albumu Mai Sowińskiej z 2020 roku. Zapis wykonania na żywo utworu Bojaźń znajduje się na płycie artystki LIVE EXPERIENCE | ON WRACA.

[2] Wszystkie cytaty i skróty biblijne pochodzą z Pismo wite Starego i Nowego Testamentu, Wydanie V, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2000.

[3] M. Miduch, Mądrość dla mądrego, „Życie Duchowe”, LATO 99/2019, artykuł opublikowany na stronie: https://www.zycie-duchowe.pl/art-53342.madrosc-dla-madrego.htm, data odczytania: 20.05.2022 r.

[4] por. Rdz 3,17-19.

[5] por. Ef 1,3.

[6] por. Mt 26,41.

[7] lęku wynikającego z przewidywanych konsekwencji niewłaściwego wyboru.

[8] por. Mt 22,34-40

[9] K. Wojciechowska, Bojaźń Boża. Między grozą, przyzwoitością a miłością, „Życie Duchowe”, ZIMA 97/2019, artykuł opublikowany na stronie: https://www.zycie-duchowe.pl/art-30185.bojazn-boza.htm, data odczytania: 24.05.2022 r.

[10] Miejsce bezpieczeństwa i zaufania możliwe jest do osiągnięcia tylko wówczas, jeśli uwierzymy miłości, jaką Bóg ma do nas. Jak czytamy: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości  (1 J 4,18).

BIBLIOGRAFIA:

Pismo wite Starego i Nowego Testamentu, Wydanie V, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2000.

Miduch M., Mądrość dla mądrego, „Życie Duchowe”, LATO 99/2019, artykuł opublikowany na stronie: https://www.zycie-duchowe.pl/art-53342.madrosc-dla-madrego.htm, data odczytania: 20.05.2022 r.

Nawracała T., „BOJAŹŃ PAŃSKA JEST ŹRÓDŁEM ŻYCIA” (Prz 14,27a). Rozwój pojęcia bojaźni Bożej w historii Kościoła, „Ethos” 27(2014) nr 4(108).

Wojciechowska K., Bojaźń Boża. Między grozą, przyzwoitością a miłością, „Życie Duchowe”, ZIMA 97/2019, artykuł opublikowany na stronie: https://www.zycie-duchowe.pl/art-30185.bojazn-boza.htm, data odczytania: 24.05.2022 r.